Do tragicznej katastrofy kolejowej doszło 40 lat temu. „19 sierpnia o godzinie 4.30 w pobliżu Torunia wydarzyła się tragiczna katastrofa kolejowa” – tak brzmiał komunikat podany przez Polską Agencję Prasową czterdzieści lat temu. Jutro obchodzimy kolejną rocznicę zderzenia rozpędzonych pociągów w miejscowości Brzoza, w której życie straciło 67 osób. Podczas uroczystości samorząd województwa będzie reprezentowała członek zarządu Aneta Jędrzejewska.
19 sierpnia 1980 roku, tuż przed świtem, ze stacji Toruń Główny rusza w kierunku Włocławka o pół godziny spóźniony osobowy pociąg pospieszny z Kołobrzegu do Łodzi. Jest 4.18. Dwie minuty później w przeciwnym kierunku wyjeżdża pociąg towarowy z Otłoczyna, którego maszynista, zmęczony po dwudziestokilkugodzinnej służbie, ignoruje znak „stój!” na semaforze i, prując rozjazd krzyżowy, wjeżdża pod prąd na lewy tor, po którym zdąża mu naprzeciw osobowy.
Błąd maszynisty towarowca sygnalizują automatyczne urządzenia sterowania ruchem, błyskawicznie dowiadują się o nim kierujący ruchem w tym rejonie dyżurni. Nic jednak nie można zrobić, kierujący pociągami nie mają bowiem żadnych środków łączności. O 4.30, w wąwozie na wysokości miejscowości Brzoza, dochodzi do zderzenia. W katastrofie ginie 67 osób. Maszyniści przejeżdżający obok tego miejsca cały czas sygnałem dźwiękowym oddają hołd tragicznie zmarłym.
Na liście 67 nazwisk znaleźli się też mieszkańcy Topólki. W katastrofie zginęli Barbara (41 l.) oraz Józef (45 l.) Matusiakowie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz